Tej wolności nigdy nie było, bo takie mamy ułomne prawo, które pozwala urzędnikom, tj. sędziom i prokuratorom, podejmować decyzje o dostępie do informacji chronionych prawem, w intencji informacji chronionych bezwzględnie, jak tajemnica spowiedzi.

Ale przeszukanie redakcji Wprost w celu zdobycia nagrań z „nielegalnych” podsłuchów w celu wykrycia autora nagrań zakrawa na osobistą zemstę ministra Sienkiewicza, a może i Premiera, dokonywaną z naruszeniem prawa. Bo naruszeniem prawa są słowa premiera o zamachu stanu w przypadku tak błahej sprawy, i późniejsze, prawdopodobne ich wykorzystanie przez prokuraturę w celu uzasadnienia decyzji o przeszukaniu.

Technicznie podobno zgrywają całe dyski, a więc zdobywają również informacje niezwiązane ze sprawą, ale przecież z nich też będzie można wyciągnąć jakieś haki.

Pytanie, czy polscy frajerzy (dziennikarze śledczy) szyfrowali swoje dyski ? Nie tak dawno w dziwnych okolicznościach została wstrzymana dystrybucja TrueCryta. Pewnie dobrała się do niego NSA. Idzie wojna, skoro zaczyna się kontrolować wszelką informację. Stan wojenny zaczął się od wyłączenia telefonów.
 

Dodane 2014-06-19

Konferencja prasowa Premiera

Bezpośrednio ze słów, oraz analizy między wierszami wynika, że akcja w redakcji Wprost miała na celu wydobycie nagrań jeszcze nieopublikowanych. Rządzący zostali nastraszeni i odczuwają wielki niepokój. Uznali, że muszą się dowiedzieć natychmiast, stąd to naciąganie prawa w celu przeszukania. Jak się okazało, nie użyto argumentu o zamachu stanu, jak dotąd, tylko posłużono się zwykłą argumentacją o wykryciu sprawców przestępstwa – „zabezpieczenie dowodu przestępstwa”.

Premier z jednej strony dużo mówił o potrzebie ochrony wolności słowa, z drugiej oczekiwał, że dziennikarze, jako obywatele, będą współpracować z organami ścigania w celu wykrycia sprawcy/ów tych nielegalnych nagrań. Tak jakby nie rozumiał, że owi przestępcy są jednocześnie informatorami, których dziennikarze muszą chronić.
 

Konferencja prokuratora generalnego

"Działania prokuratury w redakcji tygodnika "Wprost" były prawidłowe."

" W tej sprawie najbardziej uderza mnie to, że do wczorajszego wieczoru miałem wrażenie, że byliśmy razem - prokuratura i media, w tym redakcja tygodnika "Wprost", że chodziło nam o to, żeby wykryć sprawcę przestępstwa nielegalnego zakładania podsłuchu, które jest w prawie polskim karane - powiedział prokurator generalny."

A więc według oczekiwań prokuratury, dziennikarze mieli nie tylko nie chronić swojego źródła informacji, ale wręcz pomagać w jego ujawnieniu.


Z drugiej strony dziennikarze, którzy widzieli nakaz twierdzili, że była w nim mowa o wszystkich nośnikach z nagraniami. Oznacza to, że dziennikarze nie mogli sobie zostawić nawet kopii.

I tacy „interpretatorzy prawa” dostają stanowiska rangi ministerialnej.