Zwycięstwo do zapomnienia


 

Interesariusz: Wojna o Ukrainę, Świat i nasze dusze

 

 

 Zwycięstwo do zapomnienia

.

 



 


Polska, politycy wybrani na reprezentację narodu, odżegnują się od celebrowania zwycięstwa
  w 2WŚ u rosyjskiego boku. Dla nich niczym jest uwolnienie od koszmaru hitlerowskiej okupacji, powstrzymanie zorganizowanego ludobójstwa, zatrzymanie obozów śmierci. Sześć milionów ofiar to dla nich betka. Liczy się tylko to, że Ludowe Wojsko Polskie przyniosło na Rudym i psie ruski despotyzm, Ruski okupant na przekór londyńskiemu rządowi pozwolił podźwignąć kraj z gruzów, zelektryfikować go, postawić fabryki, zorganizować szkolnictwo i służbę zdrowia. Ale to wszystko było przecież ruskie, czyli be. Doprawdy, to nie było zwycięstwo, tylko klęska. Racja stoi po stronie żołnierzy wyklętych, którzy walczyli do końca za zbiegły rząd londyński i jego wizję urządzenia Polski.


Niemieckie plany eksterminacji Polaków mają być zapomniane, te wszystkie listy proskrypcyjne elit do likwidacji, pieczołowicie przygotowane przed wojną. Pamiętać należy tylko o Katyniu, a niemieckie precyzyjne i konsekwentne mordowanie polskiej inteligencji i germanizację podludzi ma pokryć mrok zapomnienia. To, że Polacy pod niemiecką okupacją walczyli nie o wolność, tylko o biologiczne przetrwanie, jest przyrównywane do trudów przynależności do Układu Warszawskiego. Zbyt wielkie kłamstwo, aby nie stało się prawdą.


Dzień zwycięstwa przesunęliśmy na 8-go maja. My z aliantami pokonaliśmy szwabów już 8-go, a ruskie dopiero 9-tego. Świętujemy go wespół z krajami, które na nas napadły, albo nas zdradziły. Ruskich ostentacyjnie olewamy. W Dzień Zwycięstwa Prezydent wyjeżdża do banderowców na emigracji (Kanady),

Zdjęcie powiewającej nad Berlinem polskiej flagi będzie teraz obciachowe.